Po przyjściu do domu okazało się, że zainteresowanie, jakim cieszy się trawa w doniczce, przechodzi ludzkie pojęcie (bo bynajmniej nie kocie). Trawa jest obwąchiwana, gryziona, szarpana, szuka się w niej czegoś, niektórzy nawet gniotą ją głową. W związku z tym trawa dla Gapy musiała zostać ewakuowana na regał, żeby do jutra jeszcze była. Trawa dla Fela została na pastwę kotów, które w liczbie sztuk trzech się do niej przyssały.
A xmas-eve jutro znów uda się do Okazu. Na ladzie była jeszcze jedna doniczka, może się do jutra ostanie.

Ładny okaz! Nigdy nie próbowałem, znaczy, kot mój nie próbował. Koperek, szczypiorek, takie tam to z chęcią.
OdpowiedzUsuńPolecamy. Koty za tym przepadają.
OdpowiedzUsuńHmm.. Z tego co powiedział mi gugiel to jest trawa.. Zwykła trawa? Taka zwykła? Koty się po niej nie zachowują dziwnie? :)
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałem gdzieś podobny wynalazek - kociemiętka. Wikipedia powiedziała, że zawiera kocie feromony... No no no...
Kocia trawa nazywa się Cyperus zumula. A kocimiętka to Nepeta cataria. A ta trawa, o której myślisz, szanowny w.p. to chyba Cannabis sativa. Nieprawdaż? :D
OdpowiedzUsuń