
Kot Edek odjechał w poniedziałek, a w środę do domu zawitała, po czterech miesiącach nieobecności, Dzidka. "Zawitała" to w sumie niewłaściwe słowo, lepiej pasowałoby "przyciągnięto ją wołami". Xmas_eve odniosła wrażenie, że w drodze z Zaspy na Hallera (a to zaledwie kawałeczek), ktoś jej Dzidkę podmienił. Ze zrelaksowanego, mruczącego, rozciągającego się na boku na dywanie wesołego kota w oka mgnieniu stała się najeżonym, skulonym zwierzęciem z nieustannie sycząca i warczącą paszczą.
Xmas_eve zorganizowała jej izolatkę w dużym, żeby Dzidka nie musiała oglądać Kotów i mogła spać w nocy spokojnie. Następnego dnia cały dzień z nią w tej izolatce siedziała, dawkując jej co jakiś czas, w małych ilościach, Stefana, żeby Dzidka zaczęła na nowo nabierać odporności na Koty. Niestety, wydaje się, że Stefan jak Stefan, idzie z nim wytrzymać, ale na Teofila, nawet w śladowych ilościach, Dzidka ma ciężką alergię. I że na tę alergię nie wynaleziono, jak na razie, lekarstwa.
Matko! 4-miesiące bez Xmas Evy - to się w głowie nie mieści :)
OdpowiedzUsuńKażdemu by się we łbie mogło pomieszać...
LOL.:-D Co bardziej odpornym jednostkom się nie pomiesza od takiej rozłąki.
OdpowiedzUsuń