
A co, uważam, że mi się należy. Napracowałem się w tym miesiącu, przewaliłem górę faktur, wprowadziłem je do komputera, a dodatkowo wysłałem i wydrukowałem deklaracje ZUS. Wszystko po to, żeby ona mogła zabrać tyłek w troki na długi weekend i pojechać gdzieś tam. Mówiła, że fajnie, ino zimno i Kotów tam nijakich nie widziała.
Mało mnie to w sumie obchodzi, bo gdybym wiedział, że nas ze Stefanem na ten weekend zawiezie do tej nadętej Dzidki, to bym jej nie pomagał. Sama by musiała sobie te faktury wprowadzać i ZUSy drukować. Zresztą, nawet nie podziękowała...
Więc, skoro ona mogła się włóczyć, to ja poproszę włóczkota - za straty moralne i włożony wysiłek.
Z góry dziękuje.
pozdr.
T.

POWODZENIA!
OdpowiedzUsuńUważam, że włóczkot jak najbardziej Ci się należy :) Jak można wykorzystywać kota do tak ciężkiej pracy ;)
OdpowiedzUsuńTez tak uważam. Ostatni raz sie dałem tak wrobić. T.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twojego włóczkota, należy Ci się jak nic!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)))
i proszę jaki robotny egzemplarz Ci się trafił. czy byłaby możliwość goszczenia wyżej wymienionego u siebie w domu w trudnych chilach np. przy okazji wypełniania PIT-a. prooooooszę !!!!!!!. (tu zrobiłam minę kota ze Szreka ale nie widać)
OdpowiedzUsuńWiewiórko, dzięki! Mika, pewnie, za drobną opłatą ... :)
OdpowiedzUsuń