W niedzielę byliśmy ze Stefanem bardzo bliscy zdobycia trofeum. Wstaliśmy dość późno, bo Ona przestawiła zegarek do tyłu. Bladym świtem dała nam jeść i poszła dalej spać, więc my z nią, a kiedy w końcu postanowiła zacząć dzień koło dziesiątej, udaliśmy się ze Stefanem pod okno balkonowe, żeby zobaczyć, co słychać na świecie.
Podchodzimy, wyglądamy ... i nie wierzymy własnym oczom. Na balkonie coś siedzi i patrzy na nas przez szybę. Ptak. Stefan zasugerował, że to turkwa w końcu spadła nam z drzewa, jednak ja byłem sceptyczny. Turkwy nie mają przecież żółtych irokezów i są duże, a to był jakiś miniaturowy skubaniec.
Zaczęliśmy Ją wołać, żeby nas wypuściła, żebyśmy mogli dopaść ptaka i sprawdzić, co za jeden. Przyszła, zapytała, czy chcemy na balkon (nie, no skąd, tak tylko sobie stoimy ...), już miała rękę na klamce, już otwierała drzwi, kiedy zauważyła ptaka i wstrzymała się. Jęknęliśmy w duchu z zawodu, bo zamiast pozwolić nam wyjść, wzięła aparat i dawaj robić mu zdjęcia.
Aż mnie skręcało, żeby obwąchać go z bliska, prosiłem ją więc i prosiłem, żeby otworzyła, a ona nic, dalej pstryka. Stefan po chwili dał za wygraną i oddalił się w stronę swojego ulubionego krzesła. Nie mogłem uwierzyć, jak można odpuścić okazję dorwania takiego kąska.
Niestety, mi też ostatecznie nie było dane go dopaść. Wygoniła nas ze Stefanem z pokoju i sama wyszła na balkon. Słyszałem, jak opowiadała potem przez telefon, że wzięła go na ręce, a on nic, łypie okiem i siedzi. Mówiła mu, żeby leciał, a on nic, dalej siedzi. Myślała, że już tak zostanie na długie godziny na balkonie, ze złożonymi dłońmi i siedzącym na nich ptakiem wczepionym w rękawiczkę, kiedy w końcu, pokręciwszy głową i łypnąwszy okiem, rozłożył swoje mini-skrzydła i poleciał.
....... :'-(
Następnej okazji nie przepuszczę.
Pozdr.
T.
Śliczny ptaszek... :)...
OdpowiedzUsuńPtaszek piękny, nazywa się mysikrólik :)
UsuńTakiego jeszcze nie widziałem muszę przyznać. No o mały włos. Ciekawe czy byłby o tym wpis, gdyby jednak otworzyła te drzwi na balkon...
OdpowiedzUsuńWow, mysikrólik! I pomyśleć, że nie otworzyła balkonu. Widać wszystkie podwładne są pod tym względem jakieś nieużyte, nasza też taka. Sikory skaczą po balkonie czasem pod samymi oknami, sroki i sójki, są i turkwy, ale ona nawet nie pomyśli o nas, kotach.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Waszą następną szansę ;)
Haker
Podwładne niestety bywają nieużyte, trzeba je edukować ;)
OdpowiedzUsuńT&S
Zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuń