Drodzy Czytelnicy. Nie
sądziłam, że ten moment nadejdzie tak nagle. Teofil odszedł dziś w nocy. Jego
serce nagle przestało bić. To był prawdopodobnie zator. Mimo szybkiego
przewiezienia do kliniki, nie można już było mu pomóc.
Chciałabym napisać coś
więcej. Myślałam, że pisanie przyniesie mi ulgę. Ale jednak nie, jeszcze nie
teraz.
Teo był Kotem jednym na milion. Zostawił mi w sercu
wielką, koszmarną dziurę.
Bardzo współczuje, tymbardziej, ze to było niespodziewane, ściskam mocno... :(
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jest bardzo ciężko. Miałam nadzieję, że mi się to śni.
UsuńPrzykro mi.
OdpowiedzUsuńJak mi strasznie smutno. Kochaliśmy Teo.
OdpowiedzUsuńJak mi strasznie smutno. Kochaliśmy Teo.
OdpowiedzUsuńŻegnaj Teo. Będę tęsknić za Tobą i Twoimi świetnymi tekstami. Trzymaj się Stefan i opiekuj się Podwładną bo ciężki to czas dla niej :-(
OdpowiedzUsuńSmutne. Widać, że dzielny kotek...
OdpowiedzUsuńBędzie czekał na Ciebie na Tęczowym Moście...
OdpowiedzUsuńDopiero dziś zajrzałam na swojego bloga i zobaczyłam Twój wpis.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo Ci współczuję. Wiem jak to ciężko stracić kociego przyjaciela, a tak nagle to okropny szok. Teo był niesamowitym kotem i bardzo będzie nam go brakować.
Uściskam serdeczne Ciebie i Stefana, który też pewnie nie może się odnaleść.
Dzięki Wam wszystkim. Ciężko nam ze Stefanem. Ciężko będzie zapełnić tę wielką, wielką lukę, jaką Teo zostawił.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Czytałam regularnie każdy wpis. Jak Stefan to znosi?
OdpowiedzUsuńWierna Czytelniczka Kasia
Stefan jakoś sobie radzi. W sobotę miał napad tęsknoty z rana, miauczał z godzinę, chodził, kazał sobie otwierać szafy, zaglądał za zasłony i pod stół. Wyraźnie szukał Teofila. Można zaobserwować, że inaczej się zachowuje, np. nie wyleguje już się na oparciu kanapy, gdzie spędzali z Teofilem całe dnie, każdy na swojej poduszce. Stefan nigdy nie był sam, a Teo był ewidentnie przewodnikiem w tym tandemie. Myślę więc, że Stef często go naśladował. To Teo wymyślił, żeby leżeć na tych oparciach np.
Usuń:(
Boooziu ... jak strasznie mi przykro.
OdpowiedzUsuńKochany, wspaniały kotek ...
Bardzo Tobie współczuję, w końcu te kotki nasze to członkowie rodziny ... cudowne zwierzaczki, zajmują tyle miejsca w naszych sercach,
Stefus go szuka i rozpacza .....
Dzięki, Alison. Smutek to jest rzeczywiście przeogromny. :(
UsuńWspółczuję. Doświadczyliśmy tego w listopadzie.
OdpowiedzUsuń